czwartek, 20 sierpnia 2015

Tajemnica samodzielności

- Ojej, ale pani córka jest samodzielna. Sama wiąże buciki, sama ubiera kurteczkę, sama się pakuje... Jak pani to robi?
- Pozwalam jej.

< i tak kolejna tajemnica wszechświata została rozwiązana ;) >

wtorek, 18 sierpnia 2015

Typy kolejkowiczów oraz baba w ciąży vs. nastolatki

Pod wpływem tego demotywatora naszła mnie refleksja. A właściwie dwie:

Uno. Bardzo się cieszę, że demotywatory wracają do źródeł i nie służą jedynie śmiechom i chichom jak „kwejki”.

Due. Za sprawą opisanej w democie sytuacji naszła mnie ochota, by skategoryzować kilka typów ludzi, z którymi ostatnio spotykam się w sklepach oraz podzielić się spostrzeżeniami na temat naszej polskiej młodzieży.

Ponieważ moja ciąża jest już bardzo widoczna, żeby nie powiedzieć „waląca po oczach”, od pewnego czasu przyglądam się reakcjom ludzi na mój stan. Jest to pełne spektrum reakcji, które z każdym centymetrem obwodu mojego brzucha powtarzają się coraz częściej i gęściej.

Najsensowniej zachowują się starsze małżeństwa (oczywiście nie wszyscy, mówię tylko o pewnym typie targetu) – jeśli stanę za takimi ludźmi w kolejce, pytają, czy mnie nie przepuścić, uśmiechają się do mnie. To miłe i najbardziej mi odpowiadające, bo nie ukrywajmy – krępującym dla mnie jest, gdy kolejny typ – kura domowa vel. podstarzała dewota chce mnie przepuścić i nakłania do tego pozostałych kolejkowiczów swoim skrzekliwym jazgotem. Ja dziękuję, ale ja mam czas, mogę postać, jeśli tylko nie kręci mi się w głowie czy mała za mocno nie kopie. Poza tym w zachowaniu takich kobiet wyczuwam bardziej poczucie obowiązku niż sympatię czy zrozumienie. A figa z makiem, postoję sobie, bo jestem TYLKO w ciąży i wcale nie ujebało mi nóg, psze pani.

Jeszcze inny typ to mężczyźni, którzy robią zakupy ewidentnie kawalerskie (piwko, kiełbacha, parę bułek). Ci panowie bardzo mnie bawią, ponieważ ich reakcja polega zazwyczaj na… braku reakcji. Tak, tak, na kompletnej ignorancji. Jakby nie wiedzieli jak się zachować, więc… wcale mnie nie widzą.
Jako patentowana wredota postanowiłam niedawno wykonać eksperyment: pan stał przede mną w kolejce i choć spojrzał na mnie w pierwszej chwili, to gdy jego wzrok spoczął na moim brzuchu, natychmiast zainteresował się gumami do żucia. Postanowiłam uczynić to samo i przybliżyłam się, by również zobaczyć jakie to cudowne smaki mordożujków sklep ma w ofercie. O nie! Ratując resztki swej godności, jegomość zaczął patrzeć w drugą stronę, gdzie stał kosz ze skarpetkami. Niestety dla niego, kolejka przesunęła się i żeby patrzeć na ów zbawienny element wystawy, musiałby się odwrócić, a to groziło spojrzeniem na babę w ciąży. U lala… Co tu począć? Do momentu skasowania artykułów, szanowny kupujący zajmował się więc układaniem i przestawianiem puszek z piwem na taśmie przy ladzie. Cóż… słyszałam o przesądach, że ciężarna nie powinna zagapić się w ciąży na idiotę czy innego człeka ułomnego, ale żeby patrzenie na babę z brzuchem stanowiło zły omen?

No, ale to i tak nie jest najgorszy typ kolejkowiczów-sklepowiczów. Najgorsza jest, niestety, młodzież. I choć staram się podchodzić do tematu z humorem, muszę się przyznać, że przy tych – na pewno całkiem sympatycznych – dzieciako-dorosłych moja uwaga wzrasta dwukrotnie, a  ręka odruchowo kieruje się w okolicę brzucha, by ochronić małą. Niestety, dla wielu nastolatków mój stan nie istnieje. To nie tylko ignorancja, to raczej totalny brak zrozumienia. Ot, idzie sobie gruba baba. Jeśli jest ciasne przejście, to gruba baba powinna się przesunąć, bo to przecież jej wina, że zajmuje tyle miejsca, nie? A może nie… może oni też mnie nie widzą? Tylko tak faktycznie. Bo co by nie powiedzieć o starym kawalerze z kolejki, to cały czas starał się zachować bezpieczną odległość ode mnie. Dzieciako-dorośli zaś nawet nie patrzą w moją stronę. Dwie zagadane psiapsiółki nawet nie spojrzą, gdy idę naprzeciw nich i pewnie gdybym nie uskoczyła w bok alejki, zarwałaby od jednej kuksańca w ramię, jeśli nie w brzuch nawet. Podobnie jest z młodymi kolejkowiczami, którzy zazwyczaj żywo gestykulują i machają łapami na prawo i lewo, nie zwracając uwagi na otoczenie, czy sam fakt, że majtający się na ich ramionach plecach, również może stanowić zagrożenie.

Odnosząc się do zaprezentowanego demota - Tylko czy to na pewno wina bezstresowego wychowania? Myślę, że tak, ale częściowo, bo wina nie tkwi w tym tylko, że niektóre małolaty są agresywne z natury i potrzebują poskromienia. Problemem jest brak empatii, której ich rodzice nie mają czasu uczyć, bo tyrają od rana do wieczora, w szkole też są ważniejsze rzeczy, bo przecież trzeba zrealizować program, przygotować do egzaminów itp., nawet obecne przedszkola – mam wrażenie – nie uczą już tego jak współczuć drugiej osobie (i nie chodzi mi tu o użalanie się, ale etymologiczne współ-czucie). Nauka kontaktów z drugą osobą ogranicza się do współistnienia w społeczeństwie, tworzenia grup celem zwiększenia efektywności i lepszego wpasowania w mechanizmy organizmu, do którego siłą rzeczy każdy z nas należy. Uczymy więc młode wilczki wpasowywania się, a nie akceptacji. Owszem, ktoś tam nam powie, że trzeba pomagać słabszym, być dobrym dla zwierząt, ale czy wiemy, jak wykorzystać to w praktyce? Prosty przykład – kontakt z osobą niepełnosprawną ruchowo. Pomagać, nie pomagać, a jeśli pomagać, to jak? Temat-rzeka na osobny wpis, dlatego teraz bezczelnie się po nim prześlizgnę, wracając do myśli, że to nie nasze nastolatki są złe, bo się tak zachowują, ale ich system przygotowania do życia. I choć jest to stwierdzenie laika, to fajnie by było gdyby olano w przedszkolu lub szkole od czasu do czasu dzień zajęć i zrobiono dzieciakom wycieczkę-wolontariat do schroniska, do domu starców, na imprezę tematyczną, poświęconą jakiemuś problemowi społecznemu, gdzie poza wykładem zetkną się z osobami, których dana sytuacja dotyczy, gdzie będą mogli (ale nie musieli) pogadać z ludźmi „innymi” od siebie…
No dobra, tylko może na porodówkę niech nie przychodzą. ;)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Dziwne sytuacje i dialogi, które bawią babę w ciąży, cz. 1


Maile z infopraca zatytuowane: „Firma XXX szuka kandydatów takich jak Ty” / - Serio? Ha! Wiedziałam. Marzycie o babach w ciąży, które co chwile coś boli, muszą biegać do lekarza i generalnie marudzą. No, sorry, ale bez 5 patyków na wstępie nie macie szans mnie zatrudnić.

Reklamy
Schudnij z brzucha! / 5 prostych sposobów na płaski brzuch!

Reakcje znajomych na mój widok
Osoba X: Ooooo cześć, ładnie wyglądasz. <znaczące spojrzenie na moją rosnącą piłeczkę>
Ja: Cześć. Wiem, wiem, schudłam. <i ten moment, kiedy ktoś analizuje czy żartuję, czy nie>

Intensywniejsze przytulanie się z Moim Menem w miejscach publicznych
Ja: Kochanie, przestań, tu są ludzie…
MM: No chyba wiedzą, że ta ciąża nie wzięła się z głaskania.

Zaproszenia od znajomych
Znajomy X: Spotykamy się tu i tu, o tej i o tej, przyjdziesz?
Ja: To zależy
ZX: Od czego?
Ja: Czy nie będzie tam nikogo z Greenpeace’u. Nie chce mi się tłumaczyć, że nie jestem wielorybem i nie trzeba mnie wrzucać do morza.

Kupowanie kebaba w budce, gdzie pan sprzedawca po zerknięciu na mnie, wręczył mi z uśmiechem kartę stałego klienta.

Pytania
OsobaX: Stresujesz się? (przed porodem)
Odpowiedź w domyśle: Nie, no co ty, mam wyje****, to przecież jak robienie kupy, tylko trochę większego kalibru.

Pochwały
OsobaX: Dobry pomysł!
Ja: Ha, ma się teraz ten nadmiar szarych komórek.